Horror to jeden z najstarszych gatunków filmowych. Jego początki sięgają przełomu XIX i XX wieku. Gatunek ten przechodził różnego rodzaju przemiany. Niektóre wynikały ze zmiany podejścia do gatunku, jak też powstawania nowych pomysłów, które zostały wcielone do mainstreamu i popkultury, a następnie przerobione w każdy możliwy sposób.
Nie bez echa jest również sam rozwój technologiczny. Nowoczesne, wysokiej jakości efekty specjalne to nie lada narzędzie, jeśli chodzi nie tylko o zdumiewające sceny w filmach akcji, ale też momenty, w których widz dosłownie podskakuje na swoim siedzeniu z przerażenia. I można by pomyśleć, że po dziesiątkach filmów „jump sceen” nikogo już nie szokuje, bo stanowi wszystkim dobrze znany zabieg w horrorach. A jednak, co nuż to w kolejnym filmie działa, jak powinien.
Pierwsze filmy grozy
Jednym z najbardziej znanych tytułów, który znają pewnie osoby bez szczególnego zamiłowania do kinematografii, to „Nosferatu – symfonia grozy”. Innym, dobrze znanym tytułem zapewne jest „Upiór z opery”, który doczekał się również nowszych ekranizacji. Obraz ten doskonale współgra z muzyką. Bo, oprócz scenariusza, gry aktorskiej, zaskakujących wątków, jednym z ważnych elementów horroru jest właśnie ścieżka dźwiękowa. Często to właśnie muzyka pozwala stworzyć nastrój, buduje napięcie i prowadzi do sceny, po której serce znacznie przyśpiesza. Ścieżka dźwiękowa w filmach początkowo odgrywała rolę jeszcze większą niż teraz. Przede wszystkim dlatego, iż mówimy tutaj o kinie niemym. Chociaż sami aktorzy „nie mieli jeszcze głosu”, możliwe było łączenie obrazu z dźwiękami muzyki, z czego też chętnie korzystano.
Początkowy rozwój filmów grozy można zawdzięczać niemieckiemu ekspresjonizmowi w kinie, za sprawą którego powstały, między innymi, wcześniej wspomniane tytułu.
Natomiast w latach 30. nigdzie indziej, a w amerykańskich studiach filmowych, zaczęto tworzyć klasyki tego gatunku. I tak powstał „Frankenstein”, czy „Dracula”. Każdy z tych tytułów doczekał się dziesiątków remake’ów. Filmy grozy, częściowo, połączone były z literaturą. Już wtedy dostępnych było wiele książek z gatunku literatury grozy, która zaczęła rozwijać się szczególnie w okresie romantyzmu. I do dzisiaj wielu autorów światowej klasy, chociażby zasłużony jegomość, Pan Stephen King, doczekali się ekranizacji swoich filmów.
Niemniej, to właśnie te pierwsze filmy niejako nakreśliły ogólny charakter gatunku filmowego, którym jest horror. Wtedy jeszcze bardziej gotyckie obrazy, tajemniczość, zjawiska paranormalne, również krew, działały na widza w ogromnym stopniu. Trzeba pamiętać, że były to jeszcze początki tak naprawdę kinematografii, także chyba każdy, ruchomy obraz robił nie lada wrażenie na widzach, zwłaszcza, jeśli jego celem było wywołanie strachu.
Rozwój kina grozy
Ogromna część klasycznych tytułów, które mniej lub bardziej rozpoznaje każdy, a które później posłużyły za sporą inspirację, powstało następnie w latach 60. i 70. Mowa tutaj oczywiście o takich klasykach, jak „Świt żywych trupów”, „Dziecko Rosemary”, czy „Egzorcysta”. Również w latach 70. a dokładnie w 1976 roku powstała jedna z pierwszych ekranizacji książek Kinga – „Carrie”. Z klasyki można by wymienić tutaj jeszcze „Piątek 13-go”, czyli klasyczny slasher. Innymi słowy film oparty na dużej ilości krwi, dość wysokiej śmiertelności, jeśli chodzi o postaci, które biorą udział w fabule, jak też często wątkach paranormalnych. Drugim, kultowym filmem tego typu jest „Koszmar z ulicy Wiązów”. Filmy doczekały się szeregu kontynuacji, a nawet jednego filmu, w którym Jason – główna postać z Piątku 13-go spotyka się z Freddym Kruegerem – główną postacią z Koszmaru z ulicy Wiązów.
W szczególności Piątek 13-go stał się wzorem do naśladowania dla wielu twórców horrorów, którzy swoje pomysły opierali chociażby na psychopatycznych mordercach, hektolitrach krwi i bardzo drastycznym kinie. Przykładem tego jest chociażby „Teksańska masakra piłą motorową”.
Obok slasherów powstały także inne pierwowzory, czy prekursorzy kina grozy. Jednym z nich jest „Egzorcysta”. Jeśli ktoś nie widział, w skrócie fabuła opowiada o opętaniu dziewczynki przez demona oraz walce księdza z siłami nieczystymi. Bardzo głośnym następcą Egzorcysty był (wedle informacji, oparty na faktach) „Egzorcyzmy Emili Rose”. Film ten pokazał, że można się bać nie tylko w trakcie seansu, ale również po jego zakończeniu. Bo ileż to osobom po obejrzeniu makabrycznych scen, zdarzyło się nagle obudzić równo o 3.00 i dostać nagłego napadu lęku?
Trzeci, wielki prekursor, czyli „Świt żywych trupów” był podwalinami dla filmów o zombie. A motyw ten należy chyba to jednego z najbardziej popularnych, jeśli chodzi o kino grozy i przedstawiony został już chyba w każdy, możliwe sposób, czasem wielokrotnie.
Różne odmiany horrorów
Wraz z rozwojem tego gatunku powstały jego różne odmiany, w których za pośrednictwem trochę innych środków przekazu, budowano atmosferę w filmie. Również klasycznym tytułem, z odmiany horrorów sci-fi, jest „Obcy – ósmy pasażer Nostromo”. Warto zaznaczyć, że przy produkcji filmu pomagał sam H. R. Giger, jeden z najbardziej znanych, współczesnych malarzy w nurcie grozy. Dzięki jego pomocy powstała drapieżna, przerażająca i niebezpieczna sylwetka obcego, który był drapieżnikiem doskonałym. Tutaj akurat wykorzystano ciekawy zabieg, ponieważ tak naprawdę postać samego kosmity, która budzi strach, pojawia się sporadycznie. Natomiast atmosfera w filmie powoli narasta, zagęszcza się, aż do momentu kulminacyjnego, w którym widz gorączkowo zaczyna robić rachunek sumienia, ze strachu, rzecz jasna. Przy okazji serii filmów o „Obcym” powstały również inne produkcje, które można określić jako horror sci-fi, czyli najczęściej oparte na motywie najazdu obcej cywilizacji na naszą planetę.
Mistrzostwo w kinie grozy
Amerykańskie produkcje z gatunku grozy cieszą się ogromną popularnością. Z jednej strony to wynik dobrej, ciekawej, a jednocześnie przerażającej fabuły, z drugiej natomiast sprawny marketing. W końcu, któż nie słyszał o „The Ring”, czy „The Eye”. Okazuje się jednak, że są to jedynie remaki. Same w sobie są w porządku, ale w zestawieniu z pierwowzorami, no cóż, jeśli amerykańskie wersje Was przeraziły, to lepiej umieścić tutaj ostrzeżenie przed wersjami japońskimi, których oglądanie grozi wręcz zawałem. Ciężko powiedzieć, a niby jest to oczywiste, co takiego sprawia, że kino japońskie jest po prostu tak straszne. Czy to muzyka? Czy to jakiś mistycyzm, wątki religijne i kulturowe, czy to sztuka wyważenia scen, które faktycznie mają przestraszyć, umiejętność budowy klimatu? Japońskie kino jest po prostu przemyślane, dopracowane i doskonałe w swoim kunszcie. Przykładem tego jest „Klątwa”.
Czy można jednoznacznie zdefiniować kino grozy?
Na przestrzeni lat horror rozwijał się w różnych kierunkach, bazował na wielu motywach, przeżywał nawet swoje wzloty i upadki. Nie sposób jednoznacznie zdefiniować tego gatunku. Tym bardziej, że raz na jakiś czas rodzi się „geniusz zła”, który wpada na zupełnie nowy sposób wywołania strachu u widza. Niewątpliwym geniuszem był Alfred Hitchcock, twórca tak kultowych filmów, jak „Ptaki”, czy „Psychoza”. Również za sprawą tego reżysera swój rozkwit przeżył horror psychologiczny.
Horror – nie tylko film, ale również serial
Obecnie kino grozy to nie tylko produkcje pełnometrażowe. Od paru lat coraz więcej produkcji skupia się wokół seriali. Zapewne wynika to z powstania platform streamingowych, jak też faktu, że ludzie lubią horrory, lubią seriale, lubią jeść pizzę i oglądać coś wieczorem w łóżku. Dlatego powstaje coraz więcej seriali lub mini seriali, które są po prostu horrorem. I nie chodzi o jakość ich wykonania, a gatunek filmowy, rzecz jasna. I spotkać tutaj można horror chyba z każdej podkategorii. Są te psychologiczne, sci-fi, są zombie i wampiry, są opętania, a nawet opętane siostry zakonne. Jest wszystko, co dotychczas kino grozy wniosło do kinematografii, a również pojawiają się coraz to bardziej nowe pomysły.
Granica pomiędzy horrorem a fantasy
Wydaje się również, że wyraźna granica pomiędzy horrorem samym w sobie, a fantasy powoli zaciera się. Świat grozy nierozerwalnie łączy się ze światem fantazji, baśni i bajek i nie sposób jest ich stawiać oddzielnie. W końcu dobre horrory mają w sobie wiele z wątków fantastycznych, a często to właśnie te wątki są bazą dla całego scenariusza.